Kamienica ul. Śniadeckich 18, Warszawa

1000
Fasada. widok ogólny od ulicy (od południa). Fot. Wojciech Kmieć, 2023 r., źródło: AOD IV.

Eklektyczna, czteropiętrowa kamienica wzniesiona zapewne dla małżeństwa Sieńskich, wymienianych jako właścicieli w 1906 r. Po raz pierwszy jako osobna parcela i hipoteka posesja ta pojawia się właśnie w 1906 r., ale na planie Lindleya (1:2500) datowanym na 1901 r. dom ów wraz z sąsiednimi już jest. Co zatem działo się przez pięć lat? Dlaczego obiekt do 1905 r. nie pojawiał się w taryfach domów? Podobna sytuacja miała miejsce z kolejnymi sąsiednimi numerami przy tej ulicy: 20 i 22. Wyjścia są dwa: albo w taryfie domów spóźniono się z wpisaniem nowo wydzielonych placów, albo na mapie pospieszono się  z wrysowywaniem kamienic mających dopiero powstać. Wydaje się, że bardziej prawdopodobna jest pierwsza opcja – raczej przez kilka kolejnych lat powtarzano braki/błędy, niż pięć lat przed powstaniem kilku domów znano ich dokładny zarys i nieistniejące obiekty umieszczono na planie Lindleya. Kolejnymi po Sieńskich właścicielami posesji (a więc i kamienicy) byli wymienieni w 1908 r. Gustaw Dreher i niejaki Blankstein. Zasadniczo obiekt powstał po rozbiórce pobliskiego dworku na Koszykach i parcelacji otaczających go ogrodów. Elewacja frontowa czynszówki na pierwszy rzut oka jest dość skromna, ma jednak wiele interesujących, zachowanych do dziś detali, np. sowy z rozłożonymi skrzydłami na szczytach lizen partii środkowej czy kobiece maski w ozdobnych kartuszach ponad pilastrami bocznych ryzalitów. Dość bogaty jest wystrój wnętrza reprezentacyjnej klatki schodowej. Warto zwrócić uwagę na fragmentarycznie odsłonięte i odrestaurowane partie malowideł ściennych. Zdaje się też, że wystrój planowo zubożono, być może po wojnie. Wtedy też zapewne podzielono mieszkania na mniejsze, usuwając tym samym charakterystyczne dla tego typu obiektów, a tu nieobecne bogato dekorowane drzwi do mieszkań, często z supraportami. Tu mamy do czynienia ze skromnymi drzwiami z poprzecznymi płycinami, przypominającymi te z czasów odbudowy, masowo stosowanymi na klatkach schodowych wypalonych domów m.in. Traktu Królewskiego. Detalowa „galanteria” w postaci klamek czy gałek swą formą nawiązuje do późnego funkcjonalizmu lat 40. Z dużym prawdopodobieństwem jest to produkt już powojenny, być może jeszcze z zakładów nieupaństwowionych (jakość wykonania). Warto wspomnieć, że przepych, a czasami zbytek przy pierwotnym urządzaniu ówczesnych domów był wynikiem polityki kredytowej miasta, która zachęcała do tego typu rozwiązań: miało być dużo, dostatnio i na wysokim poziomie artystycznym i rzemieślniczym. Tutaj z oryginalnego wystroju pozostały najprawdopodobniej tylko schody wraz z kutą balustradą. Klatki schodowe kuchenne są odpowiednio mniej ozdobne, obecny w nich detal jest międzywojenny. Dom został uszkodzony jeszcze w 1939 r., jednak szybko doprowadzono go do porządku staraniem ówczesnych właścicieli – rodziny Malewiczów. Kolejne, znacznie bardziej poważne uszkodzenia, przyniosło powstanie warszawskie – zniszczeniu uległa oficyna tylna, którą po wojnie rozebrano, jednak nie całą – jej zachodnią część zdecydowano się pozostawić, a po dodaniu nowej elewacji stała się ona przedłużeniem zachodniej oficyny bocznej. Zachował się zarówno ciekawy wystrój przejazdu bramnego, jak i oryginalne, bogato dekorowane kute odrzwia, na których stylizowaną czcionką umieszczono nr hipoteczny posesji: „6268”.  Zastanawiające jest użycie kilku motywów kojarzących się z wiedzą-szkolnictwem-sztuką, jak: sowa-pochodnia-teatralna-maska. Być może planowano ulokowanie w obiekcie placówki oświatowej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj