Kamienica ul. Promenada 17, Warszawa

729

Dom w rodzaju kameralnego apartamentowca – wielorodzinnej willi. Wzniesiony po 1936 r. na terenie dawnej, dopiero co zasypanej glinianki. Nieliczne, istniejące dziś pocegielniane wyrobiska, zostały zaadaptowane na cele rekreacyjno-wypoczynkowe i są uatrakcyjnieniem terenów zielonych, urządzonych w wielu miejscach pod skarpą warszawską. Jednak jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym bardzo dużo było w okolicy zniszczonych poprzemysłowych obszarów z zagłębieniami w sposób naturalny podchodzącymi wodą. Aby odzyskać i zrekultywować poprzemysłowe tereny, obniżenia naprędce zasypywano czymkolwiek – nierzadko były to miejskie śmieci, przyjmowane przez właścicieli działek, na których istniały zbędne „jeziorka”. Miejsce w którym stoi obecnie willa jeszcze w przededniu I wojny światowej zajmował taka właśnie glinianka. Zasypano ją, ale nie do końca, bowiem teren ku środkowi kwartału nieco opada. Wynikiem tego jest specyficzne uformowanie budynków, które od strony ulicy bywają jedno-, a od strony podwórza już dwupiętrowe. Tak jest też w tym przypadku. Modernistyczny ów obiekt posadowiony na dość wysokich piwnicach mogących być uznanymi nawet za niskie sutereny, od strony podwórza ma już piętra dwa. Otóż sutereny wraz z opadaniem gruntu zamieniają się od tyłu w pełnoprawny parter. Na dachu zaprojektowano belwederek, będący częścią lokalu mieszkalnego. Posadowiono go jednak w taki sposób, że z poziomu ziemi jest prawie niewidoczny. Elewacja tylna jest prosta i gładka, tak jakby architekt przewidywał, że nie będzie oglądana przez większą liczbę osób. Natomiast przód rozwiązano dość oryginalnie. Otóż wstęgowe, pionowe okno klatki schodowej zwane powszechnie „termometrem, umieszczono w zagłębieniu fasady, czymś na kształt anty ryzalitu, czy pseudo lizeny, bowiem jej przestrzeń nie jest od góry ograniczona. Krawędzie owego zagłębienia wyoblono na tyle, że przybrały one formę łuków, które budzą skojarzenia z tzw. stylem okrętowym, tak wówczas popularnym. W przededniu wojny dom był własnością dr. Rudolfa Ladgroda wraz z żoną Marią. Małżeństwo, nie zamierzało tu mieszkać, traktując inwestycję jako lokatę kapitału i dochodowy interes. Dom bowiem istniał już w 1937 r., a w spisach ludności z lat międzywojennych jako adres zamieszkania Langrodów pojawia się ul. Sewerynów 4. Omawiany tu obiekt nie powstał jako pojedynczy projekt autorski. Mam tu obok jeszcze dwa domy (pod n-erem 19 i 21), które mimo iż obecnie nieco przebudowane, ewidentnie zdradzają podobieństwo do tego opisywanego przez nas. To może oznaczać, że powstały one niejako hurtowo (podobnie jak to ma miejsce obecnie) i jeszcze podczas budowy lub krótko po niej zostały odsprzedane docelowym właścicielom. Jednymi z nich byli właśnie Langrodowie. W czasie wojny dom jako jedyny ze wspomnianej trójki doznał uszkodzeń – miał zrujnowany cały dach. Warto dodać, że od strony ulicy rosną zabytkowe już dzisiaj drzewa – robinie akacjowe. Grubością pni ewidentnie zdradzają swój sędziwy wiek, a co za tym idzie przynależność do pierwotnego urządzenia ulicy. Każdy z trzech domów ma też zdaje się oryginalne ogrodzenie – lecz każdy inne.

::: Sfinansowano ze środków Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj