Kamienica ul. Filtrowa 61, Warszawa

741

Okazała kamienica wzniesiona na planie litery „c”, została wzniesiona ok. 1925 r., podług projektu Antoniego Dygata (1886-1949 r.) na terenie tzw. „Kolonii Lubeckiego”, teren tego ogromnego obecnie osiedla wpisany jest w całości jako układ do rejestru zabytków (n-er: 1535-A z 20.12.1993), ponadto wiele ze znajdujących się na nim obiektów znajduje się w gminnej ewidencji zabytków. Sama nazwa pochodzi od pierwszej spółdzielni działającej tu na byłych carskich powojskowych terenach. Spółdzielnia owa miała właśnie nazwę: „Kolona Lubeckiego”. Samo użycie sformułowania „kolonia” kojarzy się z zasiedlaniem, zagospodarowywaniem i oswajaniem terenów dotychczas dzikich i niedostępnych. Tak też poniekąd było przez długie lata obszary wokół miasta – tzw. espalnada były wyłączone z użytkowania stanowiąc szeroki pas jałowej przestrzeni, niezabudowanej, niezalesionej – po prostu pustej. Opisywany to obiekt znajduje się we wschodniej części tejże kolonii i wchodzi w skład zespołu dwóch bliźniaczych obiektów zwróconych głównymi fasadami W kierunku ul. Filtrowej a względem siebie, zlokalizowanych po obu stronach ul. Rudawskiej. Oba powstały w podobny czasie dla wojskowej Spółdzielni Mieszkaniowej Oficerów WIG, co jednoznacznie przesądzało przynajmniej przed wojną o składzie osobowym członków. Otóż byli to w dużej mierze wojskowi (ale nie tylko) zatrudnieni w Wojskowym Instytucie Geograficznym, zajmującym się przede wszystkim opracowaniem aktualnych map, co zaraz po odzyskaniu niepodległości było zadaniem niezmiernie trudnym. Nie było bowiem w rozbitym przez dziesięciolecia na trzy części kraju jednego systemu opracowań kartograficznych. Mimo krótkiego czasu udało się osiągnąć w tej dziedzinie bardzo wiele. Wydawane wówczas mapy był bardzo wysoko oceniane zarówno w Polsce jak i poza granicami naszego kraju. W obu domach spółdzielni mieszkali pracownicy takiej właśnie szacownej instytucji. Jako, że znali się z pracy i żyli po sąsiedzku, na osiedlu panowały dość familiarne stosunki małej zżytej społeczności. Niestety wszystko to miało się zmienić wraz z nadejściem wojny. Zmienił się też wtedy wygląd samych obiektów. W wyniku działań wojennych potraciły one dachy a po powojennej odbudowie także proporcje. Zlikwidowano bowiem mansardy, a ukryte w nich ostatnie piętro po prostu nadbudowano, odtwarzając w dość prostej formie. Po likwidacji mansardowego dachu znikły też skośne ostre naczółki ponad klatkami schodowymi od strony frontów, a były takie naczółki po trzy w każdym domu, czyli po jednym na każdy front oduliczny. Działania te spowodowały, że mimo iż domy stały się pokąd nico wyższe (przy takiej jednak same jak przed wojną ilości kondygnacji), to wizualnie wydają się dziś znacznie bardziej przysadziste i krępe.

::: Sfinansowano ze środków Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj